Moja osoba
Katalog znalezionych hasełArchiwum
- Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
- Moja radosna twórczość wierszowana
- Sprzedam moją tt-ke
- GŁOSUJCIE NA MOJĄ SIOSTRZYCZKĘ!!!!!!
- Moja dróżka
- SWR - co to jest....?
- Radio CB
- [9.11.2009.]We Love Trance 096:BlackCandy Guestmix
- Nauczyciel jÄz. angielskiego
- Strona !!
- Lato w Chotomowie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- odbijak.htw.pl
Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego

Moja osoba
Jacek Fedorowicz

Coraz większa część populacji podczas wystąpień publicznych wyraża się o sobie per "moja osoba". "Ja" uważane jest za słowo tak skromne, biedne, zgrzebne, że po prostu nie do użycia
Podczas jednej z dyskusji w TVN niejaki Wojciech Wierzejski (mam nadzieję, że nazwisko to pojawia się w prasie po raz ostatni) powiedział: " moja osoba kandydowała do Parlamentu Europejskiego". Mógł powiedzieć "kandydowałem", ale wydawało mu się to zbyt obcesowym potraktowaniem osoby mu bliskiej, rzekłbym najbliższej, jego osoby mianowicie, wobec tego określił siebie pełniej, godniej i wznioślej. Powtórzył potem ten zabieg, niestety, bez efektu, przynajmniej jeżeli o mnie chodzi, bo ani przez chwilę nie wydawało mi się, że siedzi przed kamerą osoba Wierzejskiego, choć wpatrywałem się pilnie. Nie było osoby Wierzejskiego, był tylko zwykły Wierzejski.
Przytaczam cytat z osoby Wierzejskiego, ponieważ jest to osoba typowa, reprezentująca ogromną liczbę osób, które mówią o sobie jako o moich osobach, znaczy ich osobach, przy czym nie chodzi tu oczywiście o podkreślenie prawa własności, lecz o to, by zastąpić prostackie "ja" opisem choć trochę przydającym blasku. Nie słyszałem jeszcze, że "na uroczystość zaproszono również moją osobę, więc moja osoba przybyła tam we własnej osobie", ale z pewnością usłyszę niebawem.
Zwyczaj robi się powszechny. Jeśli chodzi o ludzi znanych, to ostatnio poseł Palikot powiedział, że wystąpił do sądu za "pomówienie mojej osoby", pani Cugier-Kotka opowiadała zaś, jak to było z tym "napadem na moją osobę". Za ludźmi znanymi podąża cała reszta. Coraz większa część populacji podczas wystąpień publicznych wyraża się o sobie per "moja osoba". "Ja" uważane jest za słowo tak skromne, biedne, zgrzebne, że po prostu nie do użycia.

Z próbami uszlachetniania języka mamy do czynienia od dawna. Za Peerelu autorzy pism urzędowych uważali na przykład, że obywatel nie mógł po prostu mieszkać. Musiał zamieszkiwać. I to zamieszkiwać w jakimś obiekcie, a nie zamieszkiwać jakiś obiekt. Nie mógł też po prostu czekać na coś. Musiał oczekiwać. Nie oczekiwać czegoś, tylko oczekiwać na coś. Tutaj zresztą uszlachetnienie zwyciężyło. W dawnych czasach można było czasem usłyszeć, że ktoś czeka na pociąg, albo też, że oczekuje przybycia pociągu. Teraz słyszy się już tylko: oczekuję na pociąg. Nie wiem, dlaczego zamieszkiwanie i oczekiwanie brzmi dostojniej niż mieszkanie i czekanie, ale brzmi - i nic na to poradzić nie można.
W sumie zdarzają się gorsze nieszczęścia, językowe też, więc nie rozdzieram szat, po prostu odnotowuję stosunkowo nowe zjawisko triumfalnego wkraczania mojej osoby do przyzwyczajeń językowych, traktując ten fakt jako kolejny dowód na to, że wciąż mamy kompleksy i w związku z tym wciąż wyłazi z nas tęsknota za odpowiednim docenianiem naszych osób przez inne osoby, te nie nasze.