Barcelona napoi się z morza
Katalog znalezionych hasełArchiwum
- Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
- Fc Barcelona najlepszą klubową drużyną świata
- Barcelona z Superpucharem Europy
- Neptun zbada dno morza
- Nie wyszukuje mi serwerĂłw
- promody.pl
- UchwaĹy Rady Powiatu
- BLACK HELLA E30 ORYGINAĹ
- Prace Ogrodowe
- Terry Ferminal i Jay Bae zamykajÄ line-up enTrance 2010
- polecam
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kepno-ogrody.pev.pl
Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
- Teraz będziemy wreszcie patrzeć w niebo bez strachu - powiedział podczas uroczystości otwarcia stacji w El Prat de Llobregat burmistrz Barcelony Jordi Hereu. Półtora roku temu Barcelona, perła śródziemnomorska i drugie miasto Hiszpanii, a wraz z nią cała Katalonia miały nóż na gardle. Woda na inne niż spożywcze cele była racjonowana. Nie sikały fontanny, nie można było napełniać basenów, zraszać pół golfowych, ani nawadniać dostatecznie pól uprawnych i sadów. Rolnikom zajrzało w oczy widmo ruiny. Okalające miasto wielkie sztuczne zbiorniki były napełnione w 20 proc. Jeszcze trochę, a groziłoby mu racjonowanie wody pitnej.
Takiej suszy Katalonia nie przeżywała od 30 lat. Rząd zamówił tankowce, które zaczęły wozić wodę z Francji. Gwałtownie odkurzono zarzucony wcześniej projekt budowy 60-kilometrowego wodociągu, który miał tłoczyć wodę do miasta z rzeki Ebro. Media trąbiły o konieczności oszczędzania wody przez każdą rodzinę. Ale w maju 2008 r. z nieba polały się potoki deszczu, które uratowały Barcelonę. Jednak dopiero teraz miasto może spać spokojnie. Otwarty we wtorek potężny zakład odsalania wody morskiej na przedmieściu El Prat de Llobregat zaspokoi codziennie potrzeby jednej czwartej gospodarstw domowych Barcelony.

Supernowoczesna stacja kosztowała 230 mln euro, z czego 75 proc. dała Unia Europejska. Pobiera wodę z morza z głębokości 30 m i przepuszcza ją przez długi system filtrów odsalających. Na końcu jest ona ponownie mineralizowana i odprowadzana do wodociągu. By wyprodukować litr wody, zużywa aż dziesięć razy mniej energii niż pierwsza hiszpańska stacja odsalania zbudowana wiele lat temu na wyspie Lanzarote należącej do archipelagu kanaryjskiego.
Stacja El Prat de Llobregat została włączona w kataloński system wodociągów, sztucznych zbiorników i rzek, tak by wodę tłoczyć tam, gdzie jest najbardziej potrzebna, czyli w rejony dotknięte suszą. To bardzo ważne, bo kilka prowincji Katalonii, m.in. Gerona, od lat protestuje przeciw nadmiernemu jej poborowi przez Barcelonę, np. z rzeki Ter, co je same pozbawia wody. Podczas zeszłorocznej suszy demonstranci w Tarragonie i Geronie krzyczeli: "Jak Barcelona chce wody, to niech ją sobie ściąga z choćby z Marsa, ale nie od nas!".
Konflikt jest ostry, bo rolnictwo, które wytwarza zaledwie 2 proc. katalońskiego PKB, zużywa 73 proc. katalońskiej wody. Tymczasem z 7 mln mieszkańców regionu aż 5 mln mieszka w Barcelonie. Teraz więcej wody, kluczowej dla bardzo wydajnego rolnictwa, przypadnie upośledzonym dotąd regionom, bo większą jej porcję Barcelona pobierze z morza (w ciągu kilku lat będzie odsysać z rzeki Ter o połowę mniej wody niż dziś).
Lata suszy nauczyły Katalończyków oszczędzania. Przeciętne gospodarstwo domowe w Barcelonie zużywa trzy razy mniej wody niż w Tokio i pięć razy mniej niż w Nowym Jorku. Ale wojna o nią i tak toczy się od lat. Kłócą się wszyscy ze wszystkimi: autonomiczny rząd Katalonii z rządem w Madrycie, kłócą się obie rządzące na przemian hiszpańskie partie: socjaliści i prawica, a także regiony autonomiczne Aragonii, Murcii, Katalonii i Walencji oraz prowincje katalońskie. Jednym z najbardziej zawzięcie dyskutowanych projektów był plan przetaczania wody z rzeki Ebro. Zatwierdzony przez prawicę w 2002 r. został odrzucony przez socjalistów w 2004 r. Susza zmusiła jednak socjalistów do odgrzebania go, a nawet do podjęcia rozmów z Francją o zbudowaniu wodociągu z doliny Rodanu do Barcelony. Teraz te plany znów trafią na półkę.
Niestety woda z El Prat de Llobregat jest droga. Wyprodukowanie 100 litrów kosztuje 0,60 euro, gdy dotychczasowy średni koszt wynosił 0,32 euro. Jeszcze nie wiadomo, jakie podwyżki czekają mieszkańców Barcelony. Na razie rząd nie zgodził się na podwyżkę o jedną trzecią zaproponowaną przez przedsiębiorstwo wodne Aigües Ter Llobregat i wyrównuje koszty dotacjami.
Gazeta Wyborcza