Sensation Polska 2009 - relacja clublife.com.pl
Katalog znalezionych hasełArchiwum
- Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
- 2009.09.09, Plan dla zajęć wyrównawczych
- [10.10.2009.]Back To The Basses@Piekarnia-Warszawa
- PROGRE$$IVE NATION 2009 30.09.09 Bydgoszcz
- [15.08.2009.]Fly With Sonar@Sonar,Drawski Młyn
- [10.10.2009.]1Urodziny Klubu Młyn@Błonie/k.Warszawy
- [10.10.2009.]Festival For Opening@Spider Club-Bojszowy
- [8.05.-29.05.2009]Majowe Weekendy@Magnetic,Warszawa
- [10.10.2009.]Euphonic&Friends Night@Blauer Salon,Drezno
- 06.06.2009 - dj GREGORY Live Show ! @ Leśna [Sława]
- Siec Serwerow Cs 1.6 Cs-Serwers.pl Stseam / Non-Steam
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pianina.htw.pl
Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
Konsekwentnie, z roku na rok, Sensation przechodzi ewolucję w kierunku innowacji pod względem zarówno muzycznym jak i produkcyjnym. Tegoroczny show Wicked Wonderland to zmysłowa przygoda w krainie fantazji inspirowana klasyką,kreującą niezmierzoną podróż pełną zaczarowanych sekretów i niespodzianek.




Tegoroczna edycja Sensation zmieniła się nieco i to nie tylko pod względem show,cały spektakl miał zacząć się dokładnie o godzinie 22.00,poprzedzony oczywiście solidnym warm-up'em.Koniec imprezy też został nieco zmieniony,ponieważ przesunięto to o godzinę wcześniej,czyli 5.00.Przy polskiej edycji jednak to nie zostało uwzględnione,mogliśmy bawić się normalnie do godziny 6.00 nad ranem.Oprócz warm-up,który wychodził odgórnie od agencji ID&T,do dyspozycji było 5artystów+megamix,4 z nich można nazwać tzn.rezydentami,ponieważ pojawiali się w każdym kraju,w którym odbyła się "biała edycja":Erick E(Holandia),Fedde Le Grand(Holandia),Mr.White(Holandia) oraz Sebastian Ingrosso(Szwecja).Pierwotnie miało wystąpić 5artystów zagranicznych i jeden polski,ale agencja ID&T nie była co do tego przekonana i postawiono na wcześniej wspomnianą 5wspaniałych.Piątym artystą wstępnie został Sander Van Doorn,ale po małych,"zabiegach kosmetycznych",postawiono na bardzo lubianego i bardzo często goszczącego u nas Richarda Duranda,również z Holandii.Nowością na tego typu wydarzeniach,było pojawienie się MC,w roli zapowiadającego i dopingującego artystów,konferansjera:w tej roli MC GEE(Holandia).Wracając do polskich artystów,nie można było jednak o nich zapomnieć.Oprócz sceny głównej,powstały również dwie,boczne sceny,na których głównie mogli zaprezentować się nasi rodacy-Lech Stage:Jacob,Mike Wind,Second Mind,Dap,Charlie,Venti Otto,Christopher Gruening,Next Dj oraz Red Tent:Messin,Housewives,Radi S&Waveshock,V_Valdi,U-Nick&D'Vision,@lex,Scare Face.Na scenie VIP-owskiej pojawili się:Mibro,Maxx,Neevald,Groove Cocktail,Poziom X,Puoteck,a także Loui.
Po znaczącym i bardzo wysokim kursie euro,nie było żadną tajemnicą, że polska cena biletów będzie bardzo zbliżona do cen, które obowiązywały w innych krajach naszego regionu pomimo tego, że Sensation Polska odbywa się w najmniejszej hali całego tournee Sensation. Pomimo tego chętnych klubowiczów nie brakowało,którzy wypełnili tego dnia wrocławską Halę Stulecia.Nie można zapomnieć dodać,że w tym roku pojawiła się u nas rekordowa liczba obcokrajowców,z uwagi na to,w większości,ponieważ w tamtych krajach,w tym roku edycja Sensation nie doszła do skutku.

Wicked Wonderland czyli kraina Magii i Czarów,a w niej mała dziewczynka,Alicja,która podążając za Białym Królikiem,wchodzi w świat snu.Z czasem traci przekonanie,co jest jawą,a co snem.Coraz bardziej traci kontakt z tym,co kojarzyło jej się z realizmem.Spotyka dziwne postacie, które nie przerażają, a jeszcze bardziej wciągają w wir sennych wizji.Ta baśniowa opowieść posłużyła Sensation za podstawę stworzenia historii kobiety, która przechodzi na ciemną stronę świadomości, razem ze wszystkimi fantazjami, co pokazywały filmy pomiędzy setami.Z delikatnej niewiasty przemieniła się na naszych oczach niemal w dominę, co wzbudzało lekki uśmiech na twarzach publiczności. Z upływem czasu trudno było jednak oprzeć się muzyce i coraz bardziej wchodziło się w ten świat. A kiedy już znajdziemy się w magicznym miejscu, sen zaczyna mieszać się z jawą.Ciekawe,czy w nadchodzących czasach,ktoś jeszcze pamiętą utwór angielskiego matematyka,Lewisa Carrolla,"Alicja w Krainie Czarów",który posłużył za motyw przewodni,w tak wielkim muzycznym wydarzeniu,jakim jest Sensation White.




Main Stage - Wicked Wonderland Show
Wchodząc do środka wrocławskiej Hali Stulecia można było naprawdę odczuć,że poruszamy się w krainie czarów.Oprócz wystroju,który przypominał zaczarowany świat najpiękniejszych baśni,pomysłowością i kreatywnością wykazali się polscy i zagraniczni(również)klubowicze.Byli lekarze w białych kitlach i rękawiczkach,marynarze,króliczki i aniołki(w nieco frywolnej wersji),pielęgniarki,kotki,motylki i tym podobne,bardzo pomysłowe rzeczy.Scena główna przypominała tzn.drugi świat(bajkowy),do którego nasza bohaterka(Alicja),przechodziła w adaptacji książkowej wersji.Na samym środku znajdowała się scena(ukryta),którą otaczały zwinięte białe skrzydła motyla.Punkt kulminacyjny miał przyjść dokładnie o godzinie 22.00,jako oficjalne rozpoczęcie tegorocznego show Sensation.


Po oficjalnym zrzuceniu kurtyny i odpaleniu pierwszych fajerwerków Halę Stulecia wypełniły pierwsze słowa Wicked Wonderland. Naszą bohaterkę zastajemy na huśtawce pośród zieleni. Jest niewinnie, beztrosko i słodko, żeby nie powiedzieć, naiwnie.Każda jedna opowieść Sensation jest na tyle interesująca, że się na nią po prostu czeka. Nie jest to kolejna impreza, gdzie światła i lasery krążą bezwiednie po nieokreślonej przestrzeni. Marka tej imprezy to najwyższy poziom synchronizacji dźwięku z efektami. Temperatura wzrasta, gdy gasną światła i słychać tylko głos wiwatującej publiki.


21.00-22.30 Warm-up
22.30-23.50 Erick E(Holandia)
23.50-1.20 Fedde Le Grand(Holandia)
1.20-1.40 MEGAMIX
1.40-2.40 Mr.White(Holandia)
2.40-4.30 Sebastian Ingrosso(Szwecja)
4.30-6.00 Richard Durand(Holandia)
END MC GEE(Holandia)
Główna sala we wrocławskiej Hali Stulecia była już gotowa na godzinę 21.00,kiedy to,przed samym widowiskiem i show Sensation rozbrzmiewał holenderski warm-up.Pierwsze wrażenie mogłoby być mylące,przypominając niecały rok temu widowisko Armin Only w poznańskiej Arenie,gdzie cała,pierwsza oprawa muzyczna odbywała się za specjalną kurtyną.Teraz,białe kurtyny,skrywały inną tajemnicę.......świat magii i cudów,wyreżyserowany przez Lewisa Carrolla,przeniesiony do naszych czasów.......i poddany niebywałej oprawie.......z treścią muzyczną.Początkowo miała ona wyraz nawet nazbyt spokojny,jakby bit po bicie był poruszany w zwolnionym tempie.Tak budził się świat ze spokoju muzycznych i tajemniczych uniesień.
Po oficjalnym otwarciu Sensation:Wicked Wonderland,pierwsze,znaczące beaty zaczął wykręcać Erick E.Jemu,jako pierwszemu,przypadło za zadanie rozgrzanie oczekiwającej publiki.Jak sam artysta wspomina,granie na samym początku,ma swoje dobre i złe strony:z jednej,zmniejsza się chęć oczekiwania na swój występ,ale również nie można brać tego zbyt poważnie na serio i grać samych parkietowych sztosów.Jeżeli sam dobrze pamiętam,to ostatnio Erick gościł u nas dość dawno i chęć usłyszenia i zobaczenia jego ponownego występu,tym razem,jako DJ-a otwierającego show Sensation,była równie wielka.Wielu z nas,wymyślając sobie w głowie to nazwisko,na pierwszy rzut oka powiedziałoby:The Beat Is Rockin......Rockin.......Rockin.......jednak tak łatwo i przyjemnie nie było od początku.Choć nadzwyczaj z muzyką house mam mniej do czynienia,niż z gurującym trance'em,ale tego wieczoru,trzeba było się trochę muzycznie przestawić.Zawsze intrygowało mnie,jakim kawałkiem dany artysta zacznie i skończy swojego seta,jeszcze bardziej,gdy ma szansę się zaprezentować po długim okresie nieobecności.Gabriel & Castellon - Ticoba (Prok & Fitch Remix),tak zaczęły się pierwsze sztosy tegorocznego widowiska.Muzyka house królowała od samego początku,raz po raz,z domieszką nutek electro,a to wszystko w wydaniu bardzo nadto progresywnym.Przełomem,jak dla mnie,była perełka od dwóch najznamienitszych panów w tej dziedzinie muzyki:Funkagenda & Mark Knight - Flauta Magica.Po tym nagraniu(ten niesamowity gwizdek nie może się znudzić,można go było sobie "dorobić" a'capella),byłem niemalże pewien,że tego wieczoru,niejednokrotnie będą kojarzyć mi się te dwa nazwiska........z oczekiwaniem myślałem jeszcze o What The Fuck,ale bez tego też można było się obyć.Pojawiły się również takie tuzy,jak:D-Ramirez,panowie Spencer&Hill czy sam John Dahlback.Można powiedzieć,że wszystko,co miał od siebie Erick najlepszego,zaprezentował.Niektórym,którym kojarzy lub kojarzył się z kawałkiem The Beat Is Rockin,tylko i wyłącznie,byli w siódmym niebie,widać to było także po artyście,ale w sumie.........czemu tu się dziwić........jako rezydent tegorocznego Sensation,ale i nie tylko,Erick E nie mógł po prostu rozczarować.


Let Me Think About It........po tym nagraniu,kolejnego artysty nie trzeba było już przedstawiać.Po ubiegłorocznej,pierwszej edycji Godskitchen Urban Wave i "zastępstwie" za Sandera Kleinenberga,kolejną okazję do zaprezentowania się polskim klubowiczom,dostał Fedde Le Grand.W sumie sama impreza nie była swoistą okazją,ponieważ był to kolejny DJ,który pojawia się wszędzie z obecnym Tour Sensation.W niektórych,klubowych kręgach,pojawiają się opinie,że uchodzi za komercyjnego i ekstrawaganckiego playboya,co podkreśla w swoich nagraniach i nie tylko.Swojego seta zaczął tradycyjnie,co zwiastowało,że większość kawałków nie będzie się różniła od tego,co ostatnio sam zainteresowany prezentuje.Oczekiwania były duże,co mogła potwierdzić sama popularność Fedde'a w naszym kraju,gdzie bardzo dobrze przyjął się ostatni jego singiel,a nagrania mieszczą się w czołówkach klubowych i radiowych list przebojów.Muzycznie po raz drugi pojawił się Wolfgang Gartner - Latin Fever (Original Mix),a "treść" w niektórych momentach przybierała nawet zbytnio komercyjne,electro-house'owe wydanie.Fatboy Slim,Daft Punk,Prodigy oraz wiele własnych produkcji przewinęło się w ciągu 80 minut.Można powiedzieć również,że Fedde jest wysoce konsekwentny w swoich poczynaniach muzycznych,co pokazał także na sam koniec,gdzie nikogo nie zaskakując zagrał Put Your Hands Up For Detroit,z własnego repertuaru.
Przy osobie Fedde'a trzeba również wspomnieć,że niemalże w połowie jego muzycznego seta pojawił się punkt kulminacyjny show Sensation.Na scenie głównej w towarzystwie specjalnej pirotechniki i gry świateł,ujawniły się po bokach tzn.skrzydła motyla czyli główny motyw Wicked Wonderland.Przed samą imprezą pojawiały się opinie,że w najmniejszej hali tego cyklu,będzie trudno zmieścić ową,całą konstrukcję.Oczywiście nie wyglądało to tak,jak w holenderskiej edycji,ale naprawdę dosłownie na nasze warunki,robiło niebywałe wrażenie.


W tym oto momencie przyszła pora na jeden z kulminacyjnych i tradycyjnych punktów show,jakim niewątpliwie był i jest Megamix.Coś specjalnego musi zasługiwać na specjalną oprawę oraz image.Oprawa stworzyła widowisko same w sobie,zapowiedż natomiast była perfekcyjnie i świetnie ułożona:otóż główna bohaterka,Alicja,piękna blondynka,chodzi po korytarzu i otwiera kolejne drzwi. Każde z nich skrywają inną muzykę. Od klasyki, przez r'n'b', house do techno.Sam megamix nie był aż tak zróżnicowany,czego niektórzy by chętnie jednak posłuchali tego wieczoru.Zasadniczo wcale nie różnił się muzycznie od tego,co niecałe 3miesiące temu słyszeliśmy w Holandii.Zważając na Holendrów właśnie,można było się domyślić,że królowała będzie muzyka house:Armand Van Helden - Witch Doctor czy Wolfgang Gartner - Yin For The Kill,w bootlegu Dave Spoona oraz sama esencja "szwedzkiej mafii",Leave The World Behind,a także takie tuzy,jak Daft Punk i Cirez D.Nie zabrakło też odrobiny nutki popu,w wersji Black Eyed Peas - Boom Boom Pow i Madonna - Hang Up,co mogło zadziwić większość,najwyrażniej jednak nie tych,którzy odwiedzili w lipcu Amsterdam Arena.Nie wiadomo,jak Holendrzy ostatnio z roku na rok podchodzą do tworzenia tego dzieła,ale najzwyczajniej odchodzą od muzycznej różnorodności stylów i gatunków muzycznych.Czy idzie to w dobrą stronę?!To pytanie trzeba już zostawić organizatorom i twórcom tej muzycznej myśli,zważywszy jednak na ich dzieło,mieliśmy okazję sami sprawdzić i się przekonać o jego wiarygodności.Jestem jednak pewien,że jeżeli od nas zależałoby pojęcie megamixu,to napewno wyszłoby to ciekawiej i oryginalniej.


Patrząc z perspektywy pierwszych edycji Sensation,bardziej dało się odczuć kontakt z muzyką trance,im to wszystko idzie do przodu,górę zaczęła brać muzyka house,z lekką domieszką electro.Nikt chyba z większości zgromadzonych ludzi tego wieczoru we wrocławskiej Hali Stulecia,nie przypuszczał,że będzie można pójść i usłyszeć nieco inne nurty muzyczne.A właśnie "tajemniczość",to chyba jedno z drugich imion,obecnego w kolejności Mr.White'a.Tak,jak skrytość jego twarzy pod maską,tak można było próbować odgadnąć,co następnie zaprezentuje po kolejnym utworze.Każdy,kto jest bardzo ciekaw,kto kryje się za prawdziwą twarzą artysty(a zna jego prawdziwe oblicze niewielu),musiał najpierw wysłuchać jego muzycznego przekazu,który bardziej został ukierunkowany w stronę techniczno-minimalistycznych dżwięków.Anthea & Celler - Ceadmon Loop w oryginale,było przysłowiowym tempem "na rozgrzewkę".Potem przeważały już bardziej techniczne sztosy,z małym ukłonem w stronę Chrisa Lake'a i jego bombowej La Tromby czy wersji samego Sebastiana Legera w Nights Of Jaguar.Sam artysta,który nie był za bardzo znany dotąd w naszym kraju,u mnie wyrabiał sobie z każdą minutą coraz większe poparcie.Publika oszalała(ze mną i moimi znajomymi w składzie)przy wspomnieniach z niedawno emitowanego i samej premiery filmu "Berlin Calling",gdzie główną rolę odgrywało niesamowite Sky&Sand,samego głównego bohatera i odtwórcy głównej roli w tym filmie,Paula Kalkbrennera.Apogeum euforii jednak wywołał ciąg dalszy seta i masakryczny(jak dla mnie) kawałek sam w sobie,Pizeta - Klezmer.Czego jeszcze więcej do szczęścia potrzeba,będąc dobrze rozgrzanym po początkowych klimatach muzyki house.Po tym występie,który zaspokoił mnie wystarczająco na cały wieczór i pozostałą część imprezy,oczywiście dosłownie rzecz biorąc chciałbym tego pana częściej w naszym kraju widzieć,nie tylko przy okazji Sensation On Tour,ale z każdą kolejną okazją nowego eventu.Choć czasami było widać,że niektórzy byli nawet za bardzo zdumieni tym,co słyszeli,jeżeli chodzi o muzykę i jej uciekające oddziaływanie od house w granice techno,to nikt pewnie nie zaprzeczy,że ta cała godzinka w całości,nie zrobiła pozytywnego wrażenia.Wszak mocniejsze rytmy i tętniące bassy,mogą nawet uprzyjemnić same Sensation White.


W kolejności następny artysta słowo "popularność" ma na swoim porządku dziennym,czasami aż zanadto,ale również jego osoba nie często gości w Polsce.Po licznych prośbach ze strony ludu,żeby w niedalekiej przyszłości,na jakimś evencie,zagrał jeden z członków tak bardzo popularnej w stronach muzyki house,"Szwedzkiej Mafii"(Swedish House Mafia:Axwell,Sebastian Ingrosso,Steve Angello),w końcu jeden z nich,a dokładniej Sebastian Ingrosso,w samej osobie.Obserwujący "podróż" tour'u,mieli prawo cieszyć się podwójnie,kiedy dowiedzieli się na początku roku,że właśnie Sebastian,będzie jedną z głównych gwiazd,światowej edycji tej imprezy......i przy okazji jeszcze,że tego wieczoru będzie miał do dyspozycji najwięcej czasu,żeby godnie się zaprezentować.W myśl pewnego,staropolskiego porzekadła:"co dwie głowy,to nie jedna",Seba przerósł na początek wszystko,mając na rozkładzie pewnie "God Is A Dj" w trzech osobach właśnie od Swedish Mafia,w ich jednym z najpopularniejszych,jeżeli nie najpopularniejszym kawałku ostatnich miesięcy a także słonecznego lata,Leave The World Behind,stworzone jeszcze dodatkowo z kolejnym "wymiataczem",Laidback Luk'iem oraz głosem samej Debohry Cox,które mogliśmy słyszeć parę chwil wcześniej,podczas Megamixu.Wszystko tak to jednak wyglądało dosłownie,jakby na scenie zamiast jednego artysty,była ich cała trójka.To tylko w tym zasługa wielkiego temperamentu i zaangażowania,którym Ingrosso objął całą Halę Ludową i nie tylko.W większości nie mogło się obyć bez stosownego house'u:Kidsos,Meich Clocks czy Show Me Love.Dołączył do tego jeszcze "ten czwarty",sam Laidback Luke oraz wiele twarzy samego Erica Prydza.W tej chwili koszulka z jednostronnym napisem:I Love House & I Love Ingrosso End House Mafia,byłaby najlepszym określeniem tego wszystkiego.Kolejny,niezapomniany moment???!!!..........pewnie nie tylko u tych,którzy poczuli to na żywo,ale i u wszystkich i zawsze,ten utwór wywołuje niejedną łezkę w oku.......Faithless - Insomnia.......można było się po prostu rozpłynąć i oddać całkowitemu uniesieniu,nie zważając na to,co powiedzą inni,trwający w tym samym uczuciu.Brak słów,sił,a przede wszystkim oddechu,który zamarł w piersi niejednego,udał się panu Ingrosso wyśmienicie,nie tylko,że zrobił to po mistrzowsku i w kulminacyjnym dla wielu momencie wieczoru,ale dał poznać całym sobą,to,co przez ostatni rok królowały mu w duszy i nadal "pogrywa".Po prostu wulkan energii,który eksplodował w odpowiednim momencie i przy którym nie dało się spokojnie wytrwać.


Po takim występie,przydałby się ktoś,kto to wszystko uspokoi i doprowadzi muzycznie wszystkich do końcowego efektu spektaklu.Raczej nie miał zamiaru tego robić ostatni artysta,Richard Durand.Popularnie u nas znany "Rysiek" jednostajnie kontrolował napięcie,z drugiej strony zaskakując i oddając co raz to ciekawsze perełki muzyczne,co podkreślał starannie miksując to wszystko na żywo.Będąc lekko zmęczonym lub opadając z sił,nie można było stać spokojnie przy jego własnoręcznym Always The Sun,z pierwszego,tegorocznego albumu artysty.Durand od razu od początku pokazał,że jest w swoim żywiole,wszak poznał już chyba jak nikt inny nasze,klubowe obyczaje i pragnienia,co odzwierciedla się zawsze w chętnie przyjętych bookingach przez niego samego,co do naszego kraju.Jak to żartują niektórzy:"w końcu,jak mu się tak u nas(w Polsce)podoba,to może przyjąłby polskie obywatelstwo".Klubowe obywatelstwo pewnie tak,ale co do zmiany przynależności barw państwowych,to pewnie już temat na inną okazję.Twórczych możliwości Holendra nie trzeba nikomu przedstawiać,co udowodnił sięgając po bootleg Michaela Jacksona - Billie Jean oraz wspomnienia od Yvesa Deruytera - Born Slippy,co połączył w muzyczną,jednolitą całość.Kiedy wielu zadawało sobie pytanie:"jak to mogło się zdarzyć,że już połowa seta za nimi",a tutaj nie ma sztandarowego utworu.............dostali od razu natychmiastową odpowiedż od samego artysty..........Art Of Trance - Madagascar(Richard Durand rmx),wywołało być może temperaturę wrzenia na widowni taką,jak na przysłowiowej wyspie,ale sam początek nazwy artysty i utworu,powinien wszystko samoistnie wytłumaczyć.Pomimo powolnego momentu zakończenia imprezy,klimat i atmosfera nie odbiegała od euforii,jaką zafundował "przedmówca" Ingrosso.East&Young - Reveal oraz Don't Turn Your Back,Olava Basoskiego i Ericka E,w remiksie Sandera Van Doorna dały drugi oddech muzyce trance podczas tej imprezy.Ostatnie sztosy Andy Duguida - Signals i na samo zakończenie,cudowne połączenie w mashup'ie od "Ryśka",Zombie Nation - Kernkraft 400,z wokalem "a capella" Madonny - Music dało temu przejrzystą i ukierunkowaną wyrazistość.Tak kończyć jeden po drugim,potrafią tylko najlepsi,a tego dnia byli nimi napewno Mr.White,Sebastian Ingrosso oraz Richard Durand,który nawet jako "ten ostatni",nie zawodzi.Pokazał to wszystkim,dziękując na stojąco z wirującej konsolety,całej polskiej i nie tylko polskiej publiczności.Richard Durand come back to Poland quickly........see you soon.

Mając już za sobą wszystkich artystów głównej sceny Sensation,warto również wspomnieć o "skromnym dodatku" do tej imprezy,jakim była postać zapowiadającego artystów konferansjera(czytaj.Master Of Ceremony),w roli której wystąpił Mc Gee we własnej osobie.Trzeba podkreślić,że tego typu pomysł,został wdrążony do eventu Sensation po raz pierwszy,zarówno w holenderskiej edycji,jak i następnej po niej-edycji polskiej."Mistrz ceremoniału" pojawił się od samego otwarcia całego show.Biorąc pod uwagę "białą edycję" wydarzenia,pasował do niej wyśmienicie,nie odbiegając ubiorem do pozostałych artystów czy wiwatującej publiki.Jego wersje tym razem były wypowiadane,przy jednoczesnej "zabawie" ze zgromadzonymi.Wszak normalnie rzecz biorąc wywiązywał się należycie ze swojego zadania-pod koniec występu(w całym show)zdarzyło mu się nawet zdradzić małą nutkę pamięci,co do Polski,kiedy wybrzmiał standardowy tekst:"jazda,jazda,jazda".Było widać,że znajomość naszego kraju,nie jest mu tak bezgranicznie obca.Całość i swój występ podkreślił również oficjalnym pożegnaniem w stronę klubowiczów.

LECH Stage(start:19.00-koniec:6.00)
19.00-20.30 Jacob
20.30-22.00 NEXT DJ
22.00-23.30 Mike Wind
23.30-1.00 Second Mind
1.00-2.00 Dap
2.00-3.00 Charlie
3.00-4.30 Venti Otto
4.30-6.00 Christopher Grüning
Jako,że na głównej scenie Sensation:Wicked Wonderland królowała w większości muzyka house wraz z jej odmianami,polska agencja Msm Events postanowiła(na zgodę IDT)stworzyć coś jeszcze.Na samym końcu głównego holu Hali Stulecia pojawiła się pierwsza z dodatkowych scen-LECH Stage,na której serwowano zgoła odmienne gatunki muzyczne,jak na Mainstage.Trzeba również wspomnieć,że na tej scenie grali tylko polscy artyści.


Wracając do muzyki trance,w 100% takowy występ zapoczątkowali jedni z pierwszych artystów,a mianowicie NEXT DJ,Mike Wind oraz Second Mind.Momenty od tego pierwszego utkwiły mi najbardziej w pamięci,gdzie dało się słyszeć takie perełki i sztosy,jak:Faces,Roger Shah - Back To You czy kawałek wręcz stworzony do tej imprezy,a zmiksowany i nieco odmieniony przez samego zainteresowanego:Armin Van Buuren feat.Jan Wayne - Contrenity(Next Dj Refreshup).Jako,że kawałek o oryginalnej nazwie "Serenity",jest ściśle związany z moimi początkami życia klubowego i gustowania w muzyce trance,wrażenia podczas przeróbki tego utworu były nieopisane.W jednym momencie,pojawiła się przed moimi oczami i uszami cała historia mojej muzycznej,życiowej podróży.


Od zakończenia seta Second Mind,strona muzyczna "skręciła" nieco w bardziej house'owe(Dap,Charlie)oblicze,kończąc swoją działalność z małym "tech" dodatkiem od Venti Otto i Christophera Grüning'a.Dla osób,które nie bardzo chciały zacząć event Sensation od muzyki house,biorąc pod uwagę sam moment startu sceny głównej,lub mieć przed tym doskonałą rozgrzewkę w innych rytmach,napewno poczuli się spełnieni.


Red Tent Stage(start:20.00-koniec:5.00)
20.00-21.00 Mibro
21.00-22.00 Housewives
22.00-23.30 Radi S. & Waveshock
23.30-1.00 V_Valdi
1.00-2.30 U-Nick & D'Vision
2.30-4.00 @lex
4.00-5.00 Scare Face
Drugą,dodatkową sceną podczas Sensation,była Red Tent Stage.Kto kojarzy nazwę lub większość artystów z niej,pewnie szybko domyślił się,skąd był ten pomysł i kto "pomagał" oraz był głównym twórcą tego projektu.Można powiedzieć więcej,Red Tent była niemalże odwzorowaniem piątej sceny Klasztoru w Lubiążu.


Główny i ostateczny głos dostali także polscy artyści.Tutaj natomiast,mieszanka gatunkowo-muzyczna,bardziej już przypominała wydarzenia,dominujące podczas show Wicked Wonderland.Mibro i Housevives dodali do house'u odrobinę electro,w którym prymat wiódł,dobrze znany wszystkim kawałek,Funkagenda - What The Fuck,w różnych odmianach.Radi S. & Waveshock,V_Valdi,U-Nick & D'Vision,dodali do ogółu odrobinę technicznych brzmień,gdzie @lex ze Scare Face'em zwieńczyli dzieło ostrymi progressive'ami.Chciałoby się tylko powiedzieć i przypomnieć:YOU WILL REMEMBER THIS EVENT 4EVER.


Podsumowując czwartą,polską edycję Sensation:Wicked Wonderland Polska 2009,a drugą,organizowaną przez agencję Msm Events,przy współpracy holenderskiej ID&T,napewno nie można być rozczarowanym.Wszak w tym roku cena biletów "skutecznie odstraszyła" większą rzeszę fanów,zmieniając nieco ich poglądy,ale u większości nie zmieniła jednak zdania,co do jego wartości.Jednym z pierwszych sukcesów tej edycji,jest to,że wogóle się odbyła,co podkreślili również licznie do nas zmierzający obcokrajowcy z innych krajów,które nie dostąpiły w tym roku zaszczytu tejże organizacji lub których najprościej rzecz biorąc,po prostu przerosły koszty organizacji.Brnąc od początku,razem z holenderską edycją tej imprezy,nie tylko pokazujemy jej kunszt zagraniczny,ale również własne,organizacyjne zaangażowanie w jej projekt.W każdym elemencie show widać było precyzyjną "rękę" Holendrów,wspomaganą przez naszych rodaków.Nie mamy jeszcze co się równać z Sensation,na stadionie Ajaksu Amsterdam w Holandii,ale jak na swoje warunki(najmniejsza hala w obecnym tourze),to wypadamy wręcz znakomicie.Choć wspomniana cena wejściówek liczyła swoje,uczestnicy tegorocznego show nie kryli swojej radości z przeżycia kolejnego,niezapomnianego eventu,jedynego,którego odznacza wyjątkowy i jedyny strój w białych barwach.Muzyka muzyką,choć napewno więcej o niej mieli i mają do powiedzenia po tej edycji wielbiciele muzyki house,gatunku,w który coraz bardziej brnie to wszystko,jednak inne gatunki(w mniejszych ilościach)też miały swoje "5minut".Ogrom ludzi tańczących i bawiących się przy takowych rytmach,mówił sam za siebie,wskutek czego niektórzy przełamywali wcześniej głośno wymawiane,swoje bariery muzyczne.Całość urzekła i dała pozytywny wyraz organizatorom,że w przyszłym roku też należy pozytywnie myśleć apropo wyżej wymienionej marki,także o kraju,jakim jest Polska.Cóż,atmosfera jest jedyna i niepowtarzalna w swoim rodzaju,a klimat,którzy tworzą i stworzyli tej nocy klubowicze,zostanie zapamiętana na długo przez większość nie tylko artystów."Bo Polska to kraj,do którego warto wracać.......przynajmniej pod względem muzycznym i klubowym".....

Relację z Sensation:Wicked Wonderland Polska 2009 sporządził Ariel Poślednik+zdjęcia Zbigniew Sosiński(Maker).
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie treści bez zgody autora ZABRONIONA !!