Rosyjska bezbronna zbrojeniówka
Katalog znalezionych hasełArchiwum
- Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
- Craig Barrett i rosyjska Dolina Krzemowa
- Rosyjski stadion z kryształowym dachem
- Kurs ESKK - język rosyjski
- Niewykrywalna rosyjska torpeda
- A tu macie gieĹce ogrodniczÄ :P
- UchwaĹy ZarzÄ du Powiatu
- Wielka strata...
- DJ Ghost SKY CLUB Secik z 02-05-09
- laborki z analizy chem.srodowiska
- MontaĹź i zabudowa KominkĂłw Warszawa i okolice
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tomekjaroslaw.htw.pl
Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
W czasie wrześniowych rosyjsko-białoruskich manewrów w pobliżu granicy Polski armia rosyjska przerzucała koleją brygadę, czyli 5 tys. żołnierzy, z garnizonu nad granicą z Białorusią na odległy o 1 tys. km poligon. Jednostka była w drodze tydzień. Ta żółwia mobilność przeraziła dowódców. - Ile czasu potrzebowałyby brygady rozlokowane w Europie na przemarsz do granicy z Koreą Płn.? - pytali.
Armia potrzebuje nowe samoloty transportowe. ZSRR produkował takie maszyny - AN-124 Rusłan i potężne helikoptery Mi-26. Armia rosyjska ma dziś jeszcze 10 takich samolotów i 36 śmigłowców. Nowych jednak w Rosji od dawna się nie buduje, a próby wznowienia produkcji się nie udają. W Uljanowsku, gdzie powstawały rusłany, nie ma już dawnych fachowców, fabryka śmigłowców w Rostowie nad Donem też straciła majstrów, a nowych nie ma skąd wziąć.
Niedawno tygodnik "Ogoniok" policzył, że w ostatnich latach rosyjski przemysł obronny porzucił 300 wdrożonych jeszcze w czasach ZSRR technologii produkcji różnych rodzajów broni.
Rakiety Triumf bez rakiety
Rosyjskie siły zbrojne prezentują się znakomicie na starannie wyreżyserowanych paradach 9 maja, kiedy kraj obchodzi rocznicę zwycięstwa nad hitleryzmem. Zawsze przy tej okazji świat słyszy o nowych rodzajach rosyjskiej broni, która lada moment zostanie przekazana armii i obowiązkowo "nie ma odpowiednika w świecie".
W tym roku nowinką defilady była rewelacyjna ponoć bateria rakiet przeciwlotniczych S-400 Triumf, na głowę bijąca swą poprzedniczkę S-300 przede wszystkim celnością i zasięgiem. Bo starsza wyrzutnia może porazić cele w promieniu tylko 200 km, a młodsza, jak zapewniały media, zestrzeliwuje samoloty lecące 400 km dalej.
Jak jednak mówi "Gazecie" Aleksandr Konowałow, szef moskiewskiego Instytutu Ocen Strategicznych i były wieloletni członek kremlowskiej grupy ekspertów opracowujących doktrynę bezpieczeństwa narodowego, powodów do triumfalnego tonu nie ma: - Prace nad rakietą dla nowej wyrzutni wciąż trwają. W nowej baterii instaluje się więc te same pociski co w starej. Zasięg S-400 jest więc taki sam jak jej poprzedniczki.
Nowoczesnego oręża wyłącznie od parady Rosjanie mają zresztą dużo. Przez ostatnie 12 lat atrakcją pokazów broni pancernej był Obiekt 640, czyli zwany "czarnym orłem" czołg o niebywale potężnej wieży. W niej miała się kryć tajemnicza kapsuła chroniąca załogę w przypadku bezpośredniego trafienia pojazdu.
640, jak zapewniali generałowie, miał być "o 70 proc. lepszy od amerykańskiego Abramsa czy niemieckiego Leoparda. Jednak we wrześniu płk Władimir Wojtow z ministerstwa obrony przyznał, że "taki czołg nie istnieje". Jest co prawda "jeden egzemplarz pewnej eksperymentalnej maszyny", ale "wewnątrz jego wieży nie ma nic".
"Unikalnym zjawiskiem w światowym budownictwie helikopterów" ma być też nowoczesny śmigłowiec Mi-28N, zwany Nocnym Myśliwym. Pierwsze jego egzemplarze w tym roku trafiły już do jednostek. Nazwać tę maszynę "nową" jednak trudno. Prace nad nią rozpoczęły się 41 lat temu, a decyzję o seryjnej produkcji podjął Komitet Centralny Komunistycznej Partii ZSRR w 1987 r.
Superhelikopter do dziś nie jest gotowy do służby, bo jeszcze nie powstał jego pokładowy radar. Nocny Myśliwy nie może więc walczyć w ciemności, a armia rosyjska nie ma żadnego innego helikoptera zdolnego do akcji po zmroku.
Wczoraj wicepremier Siergiej Iwanow ujawnił, że armia przełożyła zaplanowany na ten miesiąc pierwszy próbny lot nowego myśliwca Suchoj PAK FA, który ma zastąpić MiG-29 i Su-27 i jest przedstawiany jako najnowocześniejszy samolot bojowy świata. Teraz próbny lot maszyny jest planowany najwcześniej na przyszły rok.
Jak trafić Kurę
Największy kłopot Rosjanie mają jednak z międzykontynentalną rakietą Buława, którą, jak zapowiadali, ich marynarka wojenna powinna otrzymać w tym roku. Ten pocisk o zasięgu 8 tys. km ma szybko stać się najgroźniejszą rosyjską bronią jądrową. Buława będzie pływać na specjalnie dla niej skonstruowanych atomowych krążownikach podwodnych klasy Borej.
Pierwszy z nich - "Jurij Dołgoruki" - jest już gotowy i przechodzi właśnie ostatnie próby morskie. Kolejne - "Władimir Monomach" i "Aleksander Newski" - mają być zwodowane wkrótce.
W sumie marynarka ma dostać osiem takich okrętów. Każdy z nich będzie miał na pokładzie od 16 do 20 buław, a każda z nich może być uzbrojona nawet w 10 głowic atomowych. Ukryta w głębinach oceanu flotylla mogłaby wystrzelić ok. 1,3 tys. ładunków nuklearnych. Wystarczy, by jedną salwą odprawić pół globu na tamten świat.
Problem w tym, że marynarze przystosowanego do próbnego wystrzeliwania Buławy atomowego okrętu "Dmitrij Donskoj" wciąż nie mogą trafić pociskiem w Kurę, czyli ogromny poligon rakietowy na Kamczatce. Z 12 przeprowadzonych do tej pory prób rakiety za jako tako udane uznano cztery. Pocisk często zaraz po starcie schodzi z kursu i na rozkaz z pokładu "Dońskiego" sam wybucha. A ostatnia próba Buławy, zapowiadana na 24 listopada, została w ogóle odwołana i przesunięta na grudzień.
Rosjanie mają co prawda dobre, wypróbowane rakiety międzykontynentalne Siniewa, ale wkrótce nie będą mieć dla nich okrętów. Te pociski są bowiem przystosowane do wystrzeliwania z okrętów podwodnych klasy Delfin, które kończą już służbę i wkrótce wszystkie pójdą na żyletki. A na nowych borejach Siniewy żadnym sposobem zainstalować się nie da.
Zdobyczne obrabiarki
- Nasze siły zbrojne potrzebują sprawnej, precyzyjnie działającej broni. A średni wiek maszyn pracujących w zakładach zbrojeniowych wynosi dziś 25-30 lat. W wielu miejscach zachowały się jeszcze obrabiarki czy tokarki wywiezione z fabryk niemieckich w 1945 r. Na takim złomie inteligentnych bomb czy niezawodnych rakiet zrobić się nie da - ocenia Konowałow.
Jego zdaniem oboronka, czyli rosyjska zbrojeniówka, jest też fatalnie zarządzana. A powodem tego jest jej radziecka tradycja. - W ZSRR oboronka działała w warunkach absolutnie cieplarnianych. Dostawała, co chciała, nie liczyła pieniędzy, bo zawsze miała ich ile chciała. W nowej Rosji jej szefowie wciąż nie nauczyli się działać w warunkach wolnego rynku - mówi Konowałow.
I przywołuje przykład eksperymentalnej rakiety BARK, która jeszcze przed Buławą miała stać się główną strategiczną bronią okrętów podwodnych. Ostatnia próba wystrzelenia tego pocisku skończyła się jego eksplozją nad Siewierodwińskiem. BARK rozleciał się, bo - jak się okazało - budujący go robotnicy zapomnieli przykręcić kilku śrub.
Oboronkę ratuje dziś eksport, bo zagraniczni kontrahenci kupują nawet 80 proc. tego, co produkuje. Kongres USA obliczył jednak, że w 2008 r. Rosjanie sprzedali broń wartą 3,5 mld dol. - czyli trzykrotnie mniej niż w 2007 r. I spadli na trzecie miejsce wśród eksporterów, oddając swą drugą - po USA - tradycyjną pozycję Włochom. Sama Moskwa ocenia swój ubiegłoroczny eksport na 6,73 mld.
Rosjanie tracą przede wszystkim największych klientów - Chiny i Indie. Chińczycy sami produkują coraz więcej nowoczesnej broni i bez trudu kopiują choćby rosyjskie myśliwce bombardujące.
Przed Hindusami natomiast oboronka raz za razem się kompromituje. Niedawno ich armia zwróciła producentowi połowę rakiet powietrze-powietrze dla myśliwców Su-30 MKI, bo pociski okazały się wadliwe.
Rosjanie zawarli też kontrakt z Hindusami na modernizację dawnego radzieckiego lotniskowca "Admirał Gorszkow". Nie radzą sobie z tym zadaniem i tylko z roku na rok podnoszą wartość kontraktu. Niedawno Indie zaczęły więc same budować lotniskowiec.
Gazeta Wyborcza