Relacja z I Love New Year 2009/2010 - clublife.com.pl
Katalog znalezionych hasełArchiwum
- Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
- 2009.09.09, Plan dla zajęć wyrównawczych
- 02.02.2010 - Nagrody WFOŚ
- [10.10.2009.]Back To The Basses@Piekarnia-Warszawa
- PROGRE$$IVE NATION 2009 30.09.09 Bydgoszcz
- [15.08.2009.]Fly With Sonar@Sonar,Drawski Młyn
- [10.10.2009.]1Urodziny Klubu Młyn@Błonie/k.Warszawy
- [10.10.2009.]Festival For Opening@Spider Club-Bojszowy
- [8.05.-29.05.2009]Majowe Weekendy@Magnetic,Warszawa
- [10.10.2009.]Euphonic&Friends Night@Blauer Salon,Drezno
- 06.06.2009 - dj GREGORY Live Show ! @ Leśna [Sława]
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pianina.htw.pl
Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
dni.......lata........miesiące..........Każdy z nas posiada wyobrażnię,która pomoże mu stworzyć sobie niepowtarzalną atmosferę w uczczeniu tych pięknych chwil pożegnania odchodzącego roku,a powitania czegoś nowego,które ma się dopiero w nadchodzącym czasie wydarzyć.Pomysłów jest bardzo wiele.......od samego,domowego ogniska,poprzez różnorakie bale,prywatki,spotkania ze znajomymi,po ostatnio modne,imprezy klubowe i nie tylko.Biorąc pod uwagę ostatnią propozycję,w wyborze tego przekonania,był jeden duży argument - spędzenie Sylwestra na klubowym evencie,"pod dachem",na jednej jedynej tego typu imprezie.
Polska Agencja Msm Events,już po raz trzeci zaproponowała nam tą datę,do spędzenia jej wspólnie z klubową muzyką elektroniczną,na 3.edycji I Love New Year 2009/2010,we wrocławskiej Hali Stulecia.



W tym roku tak,jak w latach ubiegłych,muzyczne doznania miały głównie charakter muzyki house i trance.Line-up występujących artystów był świetnie do tego dobrany.Połowa wieczoru z muzyką house,przedzielona muzycznym podsumowaniem 2009roku jako New Year Power Hour,kontynuowana już w mocniejszych,tanecznych rytmach muzyki trance.Całość zaczynała się dokładnie o godzinie 19ej i kończyła o 6.30 dnia następnego.Grono artystów miało za zadanie zaspokoić najróżniejsze gusta muzyczne przybyłych klubowiczów;główną gwiazdą tejże edycji był Roman Boer a.k.a.Tocadisco z Niemiec,z tego samego kraju,po dość długiej nieobecności pojawił się Alex M.O.R.P.H.,po raz drugi na tego typu imprezie(pojawił się na pierwszej edycji I Love New Year)zagościł pochodzący z Nowego Jorku,a mieszkający w Szwajcarii,Sean Tyas,z Danii przyjechał sam Daniel Kandi,który również był twórcą tegorocznego New Year Power Hour,Oliver Lang z Wielkiej Brytanii przybył po raz pierwszy w swoim życiu na klubowy event,a zamykał tą całą,fantastyczną "5",wyjadacz klubowych i eventowych parkietów,Marcel Woods z Holandii.Nie zabrakło także naszych,rodzimych artystów;Dap(warm-up),Inox,Mike Wind.Biorąc pod uwagę nadarzającą się okazję,nie mogło oczywiście zabraknąć specjalnej i należytej oprawy wizualnej jak i oczywiście pirotechnicznej podczas tego muzycznego wydarzenia.

Tworząc po raz trzeci spektakl pod tytułem:"I Love New Year",napewno brano pod uwagę poprzednie dwie edycje i to,z czym wtedy mieliśmy do czynienia i czym one dysponowały,a,że nie były one idealne w całości i coś trzeba było zmienić,świadczyły opinie uczestniczących na nich klubowiczów.Tym razem z jeszcze większym animuszem postawiono na dokładną organizację,a przy czym ku temu,nową pomysłowość i twórczość wtórną projektu Hali Stulecia pod względem artystycznym.


Sama scena ustawiona była "na skos",gdzie znajdywała się tzn.Dj'ka.Nad i po bokach pojawiły się 3wiszące ekrany,na których cały czas pojawiały się różnorakie wizualizacje,napisy,a nawet niekiedy komentarze autorów samej oprawy wizualnej.Największe wrażenie robiły jednak,ustawione obok,dwie,monstrualne klepsydry czasowe,które miały za zadanie bezpiecznie co do sekundy doprowadzić nas do końca mijającego roku i odmierzać już czas nowych,ale i nie tylko muzycznych doznań.Stroboskopy ukryte za zasłonami wcześniej wspomnianych klepsydr i osiemnaście białych świateł żarowych to idealne recepta na rozświetlenie całej powierzchni hali i radość wszystkich znajdujących się na parkiecie.


Wymienione klepsydry opierały się na trwałych,połączonych ze sobą diodach LED-owych,które oświetlały zarówno wewnątrz,jak i wewnątrz,całą swoją konstrukcję scenografii.Do tego dołączono różnokolorowe lasery,współgrające wspólnie z całym oświetleniem sceny i tworzącej jej LED-ów.Wszystko razem miało tworzyć wręcz kosmiczną oprawę,gdzie temat przestworzy planetarnej miał być tym przewodnim.Oprawa muzyczna miała dodatkowo zaspokoić wszystkie nasze przyziemne i pozaziemskie żądze.


Kosmos nie pasuje do house'u, ale za to Ziemia pasuje.. i w pierwszej części motyw ziemi.. zieleń i błękit,startujący statek kosmiczny wyładowany muzyka housową.. o północy następuje spektakularne odczepienie rakiety nośnej od statku, a od 0.30 latamy w kosmosie przy pięknych dźwiekach i co chwila nam jakieś kolorowe gwiazdy migają, a jak to bywa w kosmosie, ze statkiem mogą dziać się problemy i będziemy informowani o nich odpowiednimi motywami dźwiękowymi.Tocadisco głównym dowodzącym na Ziemi, a Marcel Woods kapitanem statku kosmicznego.A my jako klubowicze,przy tych tanecznych rytmach,mogliśmy się oddać w tzn.stan Maniany,czyli upajać i rozleniwiać na wszystkie sposoby.


19.00-19.30 Dap(Wrocław,Polska)->WARM UP

Jednym z najważniejszych momentów wieczoru jest sama jego inauguracja.Dobrze wejść w atmosferę i klimat widowiska,to już połowa sukcesu.Standardowy tego dnia warm-up rozpoczął polski artysta,dobrze znany z ostatnich naszych eventów,takich jak:Sensation White(Lech Stage)czy Dzień W Parku With Armin Van Buuren(After Party),Dj Dap.Ile można zaprezentować przez 30minut grania???!!!......oj dużo,dużo,co pokazał Indecent Noise podczas trwania audycji End Of Year Countdown 2009,gdzie w swoim secie zmieścił ponad 40 zmashup'owanych i zmiksowanych kawałków,w bardzo dobrej jakości. Z jakością jednak nie mogło być wcale żle,jeśli nagłośnienie jest od sprawdzonej firmy L'Acoustic,dodając,że zostało ono tak podwieszone pod odpowiednim kątem,aby dżwięk rozpływał się dokładnie w sam środek parkietu,bez żadnych zdradliwych pogłosów,w czym również bardzo mogła pomóc odpowiednio dobrana akustyka przy tworzeniu i budowaniu Hali Stulecia.Wracając jednak do naszego "rozgrzewającego",w swoim wystąpieniu odniósł się głównie do muzyki electro-house,niekiedy zahaczając o mocne,techowe wstawki.Czystą i niespożytą energię dali napewno Chemiczni Bracia,w jednym ze swoich najpopularniejszych przebojów:Hey Boy,Hey Girl.Lepszej motywacji nie można było sobie tym kawałkiem wyobrazić.Nie zabrakło również odrobiny istotnego wokalu,także panującego w muzyce house,tutaj pod batutą samego Dennisa Ferrera - Hey Hey (DFs Attention Vocal Mix).Trochę spokojnie,nastrojowo, z tłustym beatem,weszliśmy oficjalnie,a przede wszystkim wspaniale muzycznie,w trzecią edycję I Love New Year 2009/2010.
19.30-20.30 Inox(Leszno,Polska)


Żeby poznać i skojarzyć Waldemara Kaczmarka a.k.a.Inox,nie trzeba wielce wytężać swojego umysłu.Zwiedził on już pół(a nawet całą......prawie)Polski,grając w wielu klubach i na przeróżnego typu eventach,iż nie sposób zwykłemu klubowiczowi było go rozpoznać,zza nisko tym razem wbudowanej i osadzonej konsolety dance flooru.Dominacja techowo-electro-house'owa(tym razem tak uszeregowana)w najczystszym wydaniu,w kręgu połamanych i soczystych uderzeń,to ostatnio znak rozpoznawczy Inoxa.Z czasem swojego seta,kąski te,stawały się coraz bardziej smaczniejsze,gdzie swój odzew miały,nie tylko na imprezach klubowych,ale na wielkich,polskich i zagranicznych eventach.Zaczęło się od "prześwietlenia" samego Erica Prydza i dwóch jego najznamienitszych wcieleń,jako Pryda - Miami To Atlanta oraz Cirez D - On Off.Kto by pomyślał,że dość niedawno,znakomitość tych dwóch panów,podkreślały by wspólne występy w odpowiednich dla nich nakryciach głowy......do których w bardziej skąpej odmianie powróciliśmy przy Flauta Magica,we wspomnieniach letnich festivali Global Gathering i Electrocity,przy okazji panów Marka Knighta i Funkagendy.Podróżowaliśmy z Waldkiem sowicie przez same największe tuzy mijającego roku,budząc się w odpowiedniej chwili,przed tym,co miało nastąpić niebawem,czyli prawie,że pożegnaniem roku(Tocadisco - Morumbi).
20.30-22.00 Oliver Lang(Wielka Brytania)


Pierwszy,zagraniczny artysta i już pierwszy debiut,podczas tak wielkiej imprezy.Mowa tutaj oczywiście,o kolejnym tętniącym house'iarzu,który po raz pierwszy pojawił się na evencie klubowym,Oliver Lang z Wielkiej Brytanii.Czy można mówić tutaj o jakiejkolwiek tremie..........dla takiego zawodowca raczej nie,bardziej udzielała się nerwowość w podołaniu takiej publiczności,jaką mamy u nas.Szczerze powiedziawszy znalazła i swoje u Olivera podczas paru "kiksików" podczas seta,lecz nie po to spotyka się tylu ludzi w jednym celu,żeby spędzić wspólnie uroczysty dzień,jakim był właśnie Sylwester,by roztrząsać takiego typu muzyczno-techniczne sprawy."Restart" nastąpił od razu,kiedy już po raz drugi(a pewnie jeszcze kolejny tej nocy)wybrzmiało wcześniej wspomniane On Off.Żaden house'owy set w 2009roku nie mógł być obojętny wobec samej w sobie Szwedzkiej Mafii(przy współpracy Laidback Luke'a)w ich cudeńku Leave The World Behind.Co trochę mogło zmylić,to początek kawałka Paula Van Dyk'a - For An Angel,jednakże w bardziej electro-house'owej wersji duetu Spencer & Hill.Oliver zachowywał się tak,jak na swój debiut przystało,co jakiś czas zachęcając coraz liczniejszą grupę ludzi do zabawy,która już o tej godzinie bardzo dopisywała od początku jego występu.W dalszej części ponownie mieliśmy okazję zbratać się z Markiem Knightem i Funkagendą - Man With The Red Face,a także ponownie z Romanem Boerem(Tocadisco)po raz drugi.Szczerze powiedziawszy zaskoczenie z najwyższej półki,wywołał u mnie sam Westbam - Agartha,ale czego się nie robi dla wiwatującej publiczności.
Kiedy zbliżaliśmy się już ku końcowi,nastąpiła rzecz specjalna,dla dwojga klubowiczów.Zaręczyć się podczas wielkiej,klubowej imprezy,na oczach tysięcy widzów,to rzecz wymagająca niejednokrotnie niebywałej odwagi i śmiałości,ale również dużej dawki odwagi.Wraz z Marsem od Fake Blood doświadczyliśmy na swoich oczach specjalnej oprawy tego obrządku.Dwójka zakochanych uniosła się ponad scenę,na specjalnej platformie,gdzie słowami:"Gosiu,wyjdziesz za mnie?!" i odpowiedzią:"Tak",sfinalizowali swoje płomienne uczucia,namiętnym pocałunkiem.Scena,jakby z dobrego romansu,przypieprzona odpowiednią dawką energetycznych,house'owych brzmień,ze świetną oprawą od samych organizatorów.Pojęciem,że był to dobry moment na tego typu spektakl,zwieńczył swojego ostatniego tracka Oliver Lang,od samej formacji Fatboy Slim - Right Here,Right Now,a w miksie samego Abela Ramosa.
22.00-23.30 Tocadisco(Niemcy)


Słowo "headliner" napewno pasowało do ostatniego artysty,który miał zaszczyt wystąpić jeszcze w 2009.Roman Boer a.k.a.Tocadisco,znany jest z tego,że potrafi wymieszać najróżniejsze style muzyczne,tworząc z tego niebywałe show,nie tylko pod względem muzyki.Samo pojawienie się na scenie,już wywołało gromki szał radości u zgromadzonej publiki.Faktem było,że Roman,tej nocy,może przyprawić niektórych o małe rozdwojenie jażni,ponieważ jego występ w Polsce,nie był jedynym,o czym świadczył sam jego ubiór.Od razu po polskim evencie,wybierał się w podróż do swojej ojczyzny,a dokładniej do Dusseldorfu,na Sensation White.Nie było mowy rzecz jasna,o jakimkolwiek odpuszczaniu.Muzyczna masakra trwała od samego początku,Wippenberg - Pong,Randy Katana - Go Tech czy Sander Van Doorn - Ninety,tak wyglądała iście królewska rozgrzewka.Co dało się zauważyć,Tocadisco dostał pozwolenie na użycie przez siebie mikrofonu.Napewno cała ta twórczość nie miała nic wspólnego z ostatnio wspominanym tego typu występkiem na Electrocity samego Mr.X.Artysta sam zachęcał ludzi do zrezygnowania z tzn.stania bez ruchu.Zachowywał się jak swój,własny MC,który wiwatuje i przygrywa do swoich tracków.Wspomnieć trzeba,że razem z panem Boer'em pojawiła się też jego żona,która niejednego zainteresowanego poruszyłaby o szybsze bicie serca,a nawet niekiedy samego męża,np.podczas totalnie rozjechanego jednego kawałka,o którym w geście całości można oczywiście przemilczeć i zapomnieć.Przed samym oczekiwaniem na New Year Power Hour,dał się ujawnić "charakterek" Dj-a,kiedy postanowił on zatańczyć przez kilka chwil na samej konsolecie,podczas nieśmiertelnego kawałka,rodem z kina "siedmiu wspaniałych",Paul Kalkbrenner - Sky & Sand.Nie trzeba było się dziwić,że większość zgromadzonych tego wieczoru właśnie wyczekiwała tego występu,po którym i o którym będzie można dużo i długo wspominać.Takiego energetycznego muzycznego przedstawienia,chcieli chyba wszyscy,a sam wyróżniony podołał temu wszystkiemu znakomicie,mając jeszcze w zanadrzu przed sobą przynajmniej jeden taki występ.
23.30-0.30 New Year Power Hour(Mixed By Daniel Kandi)


Kiedy do północy pozostało już tylko 30minut,nastąpił początek głównej części wieczoru czyli godzinnego,house'owo-trance'owego miksu,podsumowującego muzycznie rok 2009,zmiksowanego tym razem przez samego Daniela Kandiego.Po zeszłorocznych niedociągnięciach,tym razem postanowiono oddać tę robotę zagranicznemu artyście.
W pierwszej części postawiono na kontynuację wieczoru czyli swoiste 30minut w dalszym ciągu z muzyką house,która była jednocześnie,ostatnim tego typu gatunkiem,wybrzmiewającym w odchodzącym roku.Choć sam Daniel Kandi nie jest artystą house'owym,wybrał znamienicie z tej muzyki,najzwyklejsze smaczki.Szwedzka Mafia(po raz kolejny),Eric Prydz w różnych,swoich odsłonach,Dirty South,David Guetta czy sam Deadmau5.......ich po prostu tutaj nie mogło zabraknąć.Wraz z każdym,kolejnym kawałkiem,zbliżaliśmy się coraz bardziej do momentu przywitania Nowego Roku.Przed samym momentem kulminacyjnym,na wszystkich,okrągłych ekranach,pojawiły się cyfry odliczające ostatnie(10)sekundy oraz muzyka,wprowadzająca nas w specjalny stan noworocznej euforii,niemal z samych Gwiezdnych Wojen.
Dokładnie o godzinie "0" wybiła tzn.nowa era.Pirotechnika,gra laserów i wizualizacji,konfetti,wybuchy ognia,wszystko to zostało perfekcyjnie zgrane na ten specjalny moment.Każdy sobie życzył,ile tylko chciał,czego chciał i co go interesowało,w nadchodzących,kolejnych 365lub366 dniach.Od tej chwili,muzyczne decybele,przełączyły się na zdecydowanie szybsze obroty.Muzyka trance rozgorzała na dobre w Hali Stulecia.Jeżeli chodzi o ten gatunek,to wspomnienia największych imprez były tutaj na porządku dziennym:Tiesto,Bobina,Jochen Miller,Rank1,Andy Moor & Ashley Wallbridge,Ummet Ozcan,Armin,Cosmic Gate,Paul Van Dyk,a także panowie Tyas & Patersson,stworzyli przepiękną,noworoczną transmisję ostatnich 12miesięcy.Dodając do tego wszechobecną grę laserów,ogarniających przestrzeń samego miejsca,współgrających z naszą wyobrażnią........efekt mówi sam za siebie i zapiera dech w piersiach.Tak hucznie i wybuchowo mogłoby być co roku.
0.30-1.55 Marcel Woods(Holandia)


Kiedyś na samą wypowiedż tego nazwiska,musielibyśmy zebrać chyba wszystkie siły,żeby potowarzyszyć panu Woodsowi w jego secie.Nie inaczej było też na samym początku,kiedy Kernkraft 400 od Zombie Nation wybrzmiało przez L'Acoustic.Wychodząc z założenia,że ostatnio cały świat nieco zwolnił(nawet ten trance'owy),co podkreślał w ostatnich wywiadach,samemu również pozwolił sobie na chwilę zmniejszenia tempa.Przy Everything But Is The Girl - Missing,każdy czuje się jak w niebie i odpływa do nieznanych,muzycznych krain dobrobytu.Taki mały smaczek świetnie się wkomponował w pozostałą część seta,w której Marcel przedstawiał i utrwalał siebie na swój sposób,poprzez swoje,najlepsze sztosy;nie ma chyba przecież nikogo,kto nie znałby takich petard,jak:Advanced,Lemon Tree czy "samą wisieńkę na torcie" w postaci Cherry Blossom.Wszystko to razem poparte niedawnym hymnem Trance Energy 2009 od Rank1 - L.E.D.There Be Light.Chciałoby się powiedzieć:"stary,poczciwy Marcel Woods,nigdy nie zawodzi".Co do tego pierwszego,to trochę bym się tutaj kłócił,ponieważ sam artysta swoimi możliwościami przebiłby pewnie teraz niejednego młodziana..........co do dalszej części nie mając już wcale żadnych animozji.Po prostu Marcel Woods wraz z nowym rokiem jest w świetnej dyspozycji i to trzeba mu oddać i przyznać.Mówiąc najkrócej i najuczciwiej.......mój osobisty numer1 jako muzyczny set imprezy.
1.55-3.20 Sean Tyas(Szwajcaria)


Kto był na pierwszej edycji I Love New Year 2007/2008,skojarzył sobie bez problemu kolejnego artystę,Seana Tyasa.Dwa lata temu,to właśnie Sean debiutował na pierwszej,polskiej edycji tej imprezy,która była wtedy jego eventowym debiutem w Polsce.Od tamtego czasu minęło już bardzo sporo,a Tyas przez ten cały czas,ani na chwilę nie zwalnia swojego tempa.Panuje oczywiście dużo stereotypów o jego monotonii w gatunkowości grania,ale to już trzeba przyjść i ocenić samemu jego występ i prezentowane pod tym kątem kawałki.Początek zwiastował zdecydowanie oddanie idei kosmosu,nie tylko przez wykonawców,w osobie Cosmic Gate,ale też poprzez sam utwór Exploration Of Space.Skojarzenie z "grą na jedno kopyto" u Seana,jest według mnie bardzo bezpodstawne.Granie swoich kawałków,remiksów,miksów czy editów,jest pojęciem jakieś swojej nieodzownej stylowości,którą to sam artysta przekazał w najprawdziwszym wydaniu od siebie.Dało się odczuć,że nastąpiło małe przejście bardziej w kierunku stylu uplifting trance,ale końcówka znowu wróciła do mocniejszej normy,gdzie "czyste pchnięcie" od Basic Dawn - Pure Thrust(Nu NRG rmx),było chyba tego najlepszym dowodem.
3.20-4.40 Daniel Kandi(Dania)


Jeśli chodziło tej nocy dosłownie o uplifting trance,to Daniel Kandi zastosował to miano w swoim secie prawie,że w maksymalnym stopniu.Niebieski mikołajek z Vandit Records był chyba najbardziej zapracowanym człowiekiem na tej imprezie.Przed nią,sam układał i miksował New Year Power Hour,zagrał sam swojego seta,a do tego w wolnych chwilach nagrywał to,co się działo tego wieczoru na swojej kamerze.W muzyczną podróż "ruszył na motorze" w As The Rush Comes.Najpiękniejszym momentem jednak był chyba najlepszy mashup dotychczas w jego wykonaniu,a mianowicie Cant Smile,stworzone wspólnie z Duderstadt i Anitą Kelsey.W jego wykonaniu panowało także trio [b]Above & Beyond w najlepszym wydaniu(Far From In Love,Oceanic,On A Good Day),a także nie zapomniano o polskiej,trance'owej scenie klubowej,w Magenta Nitrousa Oxide'a i Callista Adama Nickeya.Dla fanów "pływaków" muzyki trance ten set nie mógł wybrzmieć bez echa z cyklu "The Best Of".
4.40-6.00 Alex M.O.R.P.H.(Niemcy)


Ostatnim,nie polskim przedstawicielem sceny klubowej był sąsiad zza naszej zachodniej granicy,Alex M.O.R.P.H..Ponadczasowe i wiecznie dodające energii Shivers Armina Van Buurena, czy chociażby ostatnio bardzo popularny RAMsterdam w remixie Jorna Van Deynhovena sprawiły, że imprezowicze nabrali mocy i z jeszcze większą dawką pozytywnej energii bawili się na parkiecie. Nie zabrakło największych przebojów M.O.R.P.H.a takich jak Walk The Edge, czy ostatnich remixów dla Filo & Peri Ashley i dla Armina Broken Tonight. Pomimo iż Alex również grał bardzo melodyjnie i wokalnie to w przeciwieństwie do Kandiego jego numeru posiadały ten element energii, dzięki którym ludzie tańczyli do białego rana.Zauważył to również sam Alex,który tabliczkami z napisami:"Happy New Year" i "I Love You",podziękował wszystkim za wspólnie spędzony wieczór, z wysokości stołu Dj'skiego.
6.00-6.30 Mike Wind(Łomża,Polska)

Na "do widzenia" dostaliśmy jeszcze próbkę możliwości(wprawdzie tylko półgodzinną) od Mike Wind'a.I także nie skończyło się to wszystko w spokojnym stylu.Impreza mogłaby trwać w takich rytmach jeszcze na dobre.Wszak nie zawsze o tej godzinie da się słyszeć Simona Paterssona,Activa oraz Armina Van Buurena jednocześnie.A usłyszymy tych artystów już napewno niedługo na żywo...........niebawem.
Co tu dużo mówić,jedyna w roku noc,jaką jest Sylwester,mija zawsze niespodziewanie jakoś szybciej niż inne pozostałe dni.Takie odczucie towarzyszy nam tak co roku,nie ważne,gdzie i tak go spędzimy.Podczas prawie 12godzin zabawy,emocji,euforii i świętowania,napewno każdy znalazł lub znajdzie taki moment(ewentualnie będą to momenty lub cała impreza),który zostanie mu w pamięci przynajmniej przez następny rok,kiedy znów przyjdzie się tutaj spotkać.Tym razem napewno było więcej tych dobrych momentów podczas tego wieczoru,co tym razem zapewnili w pełnym wymiarze organizatorzy,wyciągając konsekwencje z ubiegłorocznych błędów,osiągając prawie,że tym razem istotę perfekcji.Wszystko było bardzo dobrze przemyślane i skonstruowane,co umożliwiło sprawną działalność eventu,od samego początku do samego końca.Z Nowym Rokiem zawsze mamy coraz większe nadzieje,więc przynajmniej tak,jak teraz,powinno pozostać zawsze.W sumie rok 2010 jest długi,a imprez i klubowych momentów z muzyką elektroniczną napewno jeszcze będzie wiele do zwiedzenia i do zobaczenia,a przede wszystkim do posłuchania.Jaki Sylwester,niechaj będzie przynajmniej taki nowy rok........tego sobie wzajemnie życzymy.............
Relację z I Love New Year 2009/2010 sporządził Ariel Poślednik (korek) + zdjęcia Artur Rutecki (alex van reeve).
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie treści bez zgody autora ZABRONIONA !!