Pochwała umiaru
Katalog znalezionych hasełArchiwum
- Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
- Naukowcy proponujÄ , by najnowszy pierwiastek nazwaÄ kopernik
- UchwaĹy ZarzÄ du Powiatu
- KARAOKE
- Liga MistrzĂłw 2009/2010:Losowanie fazy grupowej
- Informacja o wynikach naboru
- Lakiernik-Blacharz
- PoszukujÄ opiekunki do dzieci
- Azotek uranu - nadzieja energetyki
- Siec serwerow SkillowniA.eu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- odbijak.htw.pl
Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego

Wmówiono nam, że potrzebujemy zmywarek, telewizorów i coraz to nowych gadżetów
W rzeczywistości liczy się tylko pożywienie, napoje i sen – twierdzi hiszpański specjalista od ludzkich potrzeb, Joaquim Sempere.
Joaquim Sempere o sobie: Mam 67 lat. Urodziłem się i mieszkam w Barcelonie. Jestem doktorem filozofii i wykładowcą socjologii. Prowadzę badania dotyczące potrzeb człowieka i ich wpływu na środowisko.
La Vanguardia: Jakie stawia nam pan zarzuty?
Wciąż wyznajemy religię marnotrawstwa. Kupujemy sprzęty produkowane w taki sposób, aby miały krótką trwałość, podczas gdy można by było wyprodukować je tak, aby służyły nam przez wiele lat.
Jakie sprzęty?
Samochody, urządzenia AGD... One są specjalnie tak zaprojektowane, aby po kilku latach odmawiały posłuszeństwa, wtedy bowiem mamy je zamienić na nowszy model. Zachęca się nas, byśmy je kupowali, a my się temu poddajemy, bez zastanowienia. Przemysł co chwila narzuca nam jakąś nową, przejściową modę, jedne towary zastępuje innymi...
Ale przecież my potrzebujemy tych sprzętów.
Nasze potrzeby określa środowisko społeczne, do którego należymy: dawniej wcale nie potrzebowaliśmy tego, co dziś uważamy za niezbędne.
Ma pan na myśli mój telefon komórkowy?
Tak, a także komputer, telewizor, kuchenkę mikrofalową, zmywarkę, odkurzacz... Te wszystkie przedmioty, bez których obywaliśmy się całe wieki.
Gdzie zatem przebiega granica między tym, co konieczne, a tym, co zbędne?
Nasze jedyne podstawowe, uniwersalne potrzeby – poza potrzebą uczucia i uznania – to potrzeba jedzenia, picia i snu.
Proponuje nam pan powrót do epoki jaskiniowej?
Nie, ale powinniśmy uświadomić sobie, jak bardzo agresywna jest dziś nasza gospodarka energetyczna. Czy to się da utrzymać na dłuższą metę?
No właśnie, da się?
Dałoby się, gdybyśmy wykorzystywali energię bardziej efektywnie, gdybyśmy ją pozyskiwali z innych źródeł. W przeciwnym razie...
Co takiego?
Dziś 80 procent zużywanej przez nas energii pozyskujemy z paliw kopalnych – ropy naftowej, węgla i gazu – wiedząc, że one kiedyś w końcu się wyczerpią.
Kiedy to się stanie?
Jak szacuje większość specjalistów, zacznie nam ich brakować za około dwadzieścia lat.
I co wtedy?
Będziemy musieli pożegnać się z dotychczasowym wygodnym życiem, chyba że zaczniemy działać już teraz.
W jaki sposób?
Inwestując pieniądze w odnawialne źródła energii: energię wiatrową, słoneczną, słoneczno-cieplną...
I jądrową, panie Sempere.
O nie! To destrukcyjne dziedzictwo dla naszych dzieci i wnuków: każde euro zainwestowane dziś w energię wiatrową daje ten sam efekt – i to bez żadnych odpadów, bez ryzyka i bez uszczuplenia zasobów – co każde euro wydane na energię jądrową.
Ale turbiny wiatrowe zajmują ogromną przestrzeń i psują krajobraz.
To ich jedyna wada, ale jeśli chcemy nadal żyć w komforcie...
A jeśli liczba ludności będzie nadal rosła, co wtedy?
To poważny problem. Będziemy musieli wytwarzać dużo więcej energii... albo każdy z nas będzie musiał zużywać jej trochę mniej. Zasoby naszej planety są ograniczone, zatem rozsądek nakazuje żyć nieco skromniej.
Jak to osiągnąć w praktyce?
Jest wiele sposobów, które można zastosować, aby wykorzystywać energię bardziej efektywnie.
Proszę mi o nich opowiedzieć, zanotuję sobie.
Można produkować jeden uniwersalny typ ładowarek do telefonów komórkowych. Stosować lepszą izolację termiczną budynków mieszkalnych (to pozwoli nam zaoszczędzić miliony na ogrzewaniu). Nie produkować sprzętów z myślą o tym, że za kilka lat powinno się je wymienić. Odzyskiwać złom w przemyśle metalurgicznym. Stosować butelki i opakowania szklane wielokrotnego użytku. Oczyszczać i odzyskiwać wodę. Wykorzystywać energię słoneczną do ogrzewania wody. Wycofać z użycia tradycyjne żarówki i zastąpić je żarówkami energooszczędnymi (dają one tyle samo światła, zużywając pięciokrotnie mniejszą ilość energii)... Dbajmy nadal o nasz komfort, ale zużywajmy przy tym mniej zasobów.
Czy ma pan jeszcze jakieś pomysły na oszczędzanie?
Należy promować transport publiczny, a także wprowadzić efektywny system wynajmowania samochodów.
Coś takiego jak „bicing” czyli system wynajmowania rowerów w Barcelonie, tyle że tutaj chodziłoby o samochody?
Właśnie. Niech pan tylko obliczy: posiadanie prywatnego samochodu to ogromna rozrzutność. Nie mówiąc już o dwóch.
Od kiedy ulegamy tej pokusie marnotrawstwa?
Ona leży w ludzkiej naturze, ale pogłębia się pod wpływem mimetyzmu społecznego. To, co zawsze robiły dominujące mniejszości (aby się wyróżnić), w drugiej połowie XX wieku zaczęła robić większość społeczeństwa.
I wtedy zaczęło się gwałtowne zużywanie zasobów.
W ciągu ostatnich 200 lat liczba ludności na świecie wzrosła siedmiokrotnie, a produkcja dóbr konsumpcyjnych wzrosła aż sześćdziesięciokrotnie. Dlatego musimy zamienić ekonomię kowboja na ekonomię statku kosmicznego o nazwie „Ziemia”.
Na czym polegają te dwa rodzaje ekonomii?
Pierwsza polega na tym, że jadąc konno docieramy na coraz to nowe ziemie, a za sobą pozostawiamy to wszystko, co już wykorzystaliśmy. Drugi typ polega na tym, że ludzie żyją tak, jak astronauci na statku kosmicznym: oni poddają recyklingowi nawet własny mocz i mając niewielki zapas wody radzą sobie bez problemów.
Moim zdaniem bardzo trudno będzie przestawić się z jednego modelu postępowania na drugi.
Ma pan rację. My na ogół rozpatrujemy wszystko w perspektywie krótkoterminowej i podejmujemy działania dopiero wtedy , kiedy jesteśmy przyparci do muru, kiedy nie mamy innego wyjścia.
A to, co niepokoi nas najbardziej w najbliższej perspektywie to bezrobocie.
Ono jest skutkiem tych wszystkich nadużyć spowodowanych przez system niepohamowanego, ekspansywnego wzrostu. Wynika z systemu ekonomicznego opartego w większym stopniu na żądzy zysku niż na dążeniu do zapewnienia ludziom komfortowych warunków. W tym miejscu chciałbym zaapelować do związków zawodowych...
Proszę, niech pan mówi.
Bardziej niż indywidualnej konsumpcji powinniście bronić państwa opiekuńczego; tylko ono daje gwarancje na przyszłość. W przeciwnym razie zostaniemy wszyscy wydani na pastwę losu. Ja proponowałbym socjalizm rynkowy: bez pewnych regulacji i ograniczeń nie może być mowy o prawdziwej wolności.
Czy chciałby pan jeszcze coś dodać, aby uzupełnić ten model?
Należy zmniejszyć zużycie dóbr konsumpcyjnych i zwiększyć nakłady na odnawialne źródła energii. No i kto powiedział, że banki mają być dochodowe? Uważam, że należałoby znacjonalizować system bankowy.