Kamienie władców ognia
Katalog znalezionych hasełArchiwum
- Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
- Nowa interpretacja kręgu kamiennego z Nabta Playa
- UchwaĹy ZarzÄ du Powiatu
- Amory
- TTI TCB-880+ President Iowa
- Voice Kraft CB CDM 750
- Mamy HD, na UHD poczekamy
- Moje 2 Ss`y xD
- THE WATCH Konin Oskard 20.02.2010
- SprzÄ tanie domĂłw, prace porzÄ dkowe, referencje.
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- opinie-fall.htw.pl
Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
Kyle Brown był rozczarowany. Ukochana archeologia płatała mu figle. Od tygodni próbował znaleźć potrzebne mu do badań kawałki skał w okolicach Pinnacle Point na południowym wybrzeżu Republiki Południowej Afryki. Ale trafiały się mu tylko małe i pokruszone. Na dokładkę, jeśli już coś znalazł i wziął się do mozolnej obróbki, to nie mógł odtworzyć takich skalnych narzędzi, jakie dziesiątki tysięcy lat temu robili w tych okolicach ludzie pierwotni. Materiał po prostu się do tego nie nadawał.
Dlaczego oni mogli, a ja nie? Gdzie popełniam błąd? - zastanawiał się Brown. Wrócił na miejsce wykopalisk i po raz kolejny spojrzał na kamienne narzędzia, które niedawno tu odkrył wraz ze swoim zespołem. Prace wciąż trwały. Nagle dostrzegł duży kawałek silkretu - krzemionkowego materiału, którego było pełno w okolicy. Miał prawie 10 cm średnicy, leżał w prehistorycznym popiele. Ale był inny niż surowe kamienie, bo miał szklistą powierzchnię i czerwone smugi.
- Zaraz, zaraz, gdzie to już widziałem? - zastanawiał się archeolog i nagle wszystko stało się dla niego jasne. Podobny czerwonawy odcień miały narzędzia wykonane z kamieni celowo poddanych działaniu ognia. Brown spotkał się z nimi na wyprawie archeologicznej w Europie, ale tamte narzędzia były dużo młodsze. Stworzono je ledwie kilkanaście tysięcy lat temu. Jego znaleziska zaś miały co najmniej 70 tys. lat - w tym okresie, o ile mu było wiadomo, ludzie jeszcze nie potrafili tak panować nad ogniem. A może jednak?
Kyle Brown pracował razem z Davidem Robertsem, specjalistą od silkretu. Ich prace polegały na odtwarzaniu narzędzi, jakimi posługiwali się ludzie w południowo-wschodniej Afryce dziesiątki tysięcy lat temu. Pinnacle Point na południu RPA to miejsce dobrze znane archeologom. W 2007 r. odkryli, że 164 tys. lat temu żyła tam w nadmorskich jaskiniach grupa wczesnych Homo sapiens, którzy wytwarzali kamienne ostrza mające centymetr szerokości, a także używali barwnika - czerwonej ochry. Teraz dzięki odkryciu Browna do tych umiejętności można dodać jeszcze jedną - pirotechnikę, czyli wykorzystywanie ognia do obróbki i tworzenia narzędzi.

To najwcześniejsze ślady takiej działalności naszych przodków. Szczegóły odkrycia archeologów z uniwersytetu w Cape Town (RPA) opisuje dzisiejsze "Science".
W piaskowym piecu
Dzięki kamiennym narzędziom (otoczakom, pięściakom czy rozłupcom) nasi przodkowie łatwiej mogli zdobyć pożywienie, a potem je oprawić czy przerobić. Narzędzia doskonalono - stawały się coraz ostrzejsze, lżejsze, bardziej wyspecjalizowane. Przykładowo ostrza do polowania na zwierzęta miały ostrzejszy czubek, a ich krawędzie były ścięte i przypominały nóż.
Stworzenie takich narzędzi nie tylko wymagało specjalnych umiejętności, ale także dobrego materiału do obróbki. Nie zawsze był taki pod ręką i trzeba było się zadowolić gorszą skałą - bardziej łamliwą albo trudno łupliwą.
Jednak nasi przodkowie potrafili już nieźle kombinować. Niekiedy w miejscach, gdzie przeszły pożary, albo we własnych ogniskach znajdowali kamienie nieco lepsze do obróbki i ładniejsze. Z czasem powiązali oba zjawiska. Sami spróbowali "zabawy" z ogniem. Sądząc po odkryciu w Pinnacle Point, udało im się to już 72 tys. lat temu, a niewykluczone, że nawet 160 tys. lat temu (jedno z datowań narzędzi wskazuje na taki właśnie okres).
Obróbka kamieni za pomocą ognia była jeszcze niedawno praktykowana przez Aborygenów w Kimberleys w północno-wschodniej Australii. Wykopywali oni spore jamy w piasku na głębokość blisko pół metra. Następnie wkładali do nich drewno i rozpalali ogień w piaskowym piecu. Kiedy się wypalił, czyścili jamę z niedopalonych resztek i wysypywali jej dno piaskiem, na którym układali kamienie do dalszej obróbki, np. biały chalcedon. Całość przykrywali szczelnie kolejną warstwą piasku. W ten sposób chalcedon nie był bezpośrednio narażony na żar, który mógłby popsuć efekt.
Jamy grzały się przez trzy-cztery dni, aż piasek całkowicie wystygł. Potem Aborygeni wyjmowali kamienie bardzo odmienne wyglądem od tych, które zakopali.
Co zmieniał ogień?
W dużym skrócie, zmieniał sposób krystalizacji kamienia - wnikał w jego strukturę i na nowo ją układał. Porządkował i ujednolicał kryształki, z których składa się np. chalcedon. Były one bardziej regularnie rozmieszczone i miały podobną wielkość w kamieniu. A to znacząco wpływało na jego "twardość" czy "elastyczność". Poprawiało też jego estetykę. Ogień upodabniał mniej atrakcyjny materiał do najbardziej pożądanego w tamtych czasach obsydianu (tzw. naturalnego szkła złożonego niemal wyłącznie ze szkliwa wulkanicznego). Ostrza z Kimberleys były pięknymi przedmiotami. Dawano je jako prezenty, były drogocennym towarem wymiennym.

Większość narzędzi łupanych była tworzona z kamieni typu kwarc, krzemień, chalcedon, jaspis. Obróbka takich materiałów jest bardzo trudna - dopiero po wygrzaniu się w gorącu poddają się rękom rzemieślników-artystów. Odłupywane fragmenty są wtedy dłuższe (zamiast 1-2 cm mierzą do 5 cm) oraz cieńsze, a co za tym idzie, krawędzie narzędzia stają się ostrzejsze. Odłupują się też przewidywalnie, co powoduje, że pracujący nad narzędziem ma nad nim większą kontrolę, może być bardziej precyzyjny. Dzięki obróbce ogniem z jednego kawałka kamienia można było wytworzyć więcej narzędzi, co było istotne np. w tundrze, gdzie gruba pokrywa śnieżna i zamarznięta ziemia utrudniały wydobywanie skał spod ziemi.
Narzędzia wypalane w ogniu można poznać po charakterystycznej szklistej, błyszczącej powierzchni. Mogą przybierać różną barwę, ale w większości mają czerwonawe odcienie.
Te cechę do dziś wykorzystują hinduscy wytwórcy korali z karnelianu w Khambhat. Od co najmniej 4,5 tys. lat używają oni ognia, żeby zmienić kolor agatów z szarego na kremowy z wyraźnymi czerwonymi lub pomarańczowymi smugami.
Pirotechnologia była regularnie wykorzystywana przez ludzi pierwotnych. Najwięcej narzędzi wykonanych przy użyciu tej metody w Europie pochodzi sprzed 14-10 tys. lat. Znaleziska z nieco wcześniejszych okresów są bardzo rzadkie, a sprzed kilkudziesięciu tysięcy lat - do tej pory niespotykane.
Pożegnanie z Afryką
Nasi przodkowie kontrolowali środowisko lepiej, niż sądziliśmy, co mogło pomóc im podjąć decyzję o opuszczeniu ciepłej Afryki i wędrówce w bardziej chłodne rejony Europy i Azji, skąd z czasem wyparli neandertalczyków - uważają autorzy pracy w "Science".
Wyjście z Afryki nastąpiło najprawdopodobniej 50-60 tys. lat temu. A już 35 tys. lat temu z neandertalczyków pozostały tylko niedobitki. Człowiek współczesny opanował świat - od terenów obecnej Hiszpanii po Chiny i Australię. Wielu naukowców szuka kluczowych technologicznych przełomów, które doprowadziły do naszej ewolucyjnej przewagi. Pirotechnologia niewątpliwie jest jednym z nich. Neandertalczycy nie mieli takich umiejętności obchodzenia się z ogniem.

Pinnacle Point to niezwykłe miejsce. Żyjący tam 160-70 tys. lat temu ludzie mieli już swoje rytuały, posługiwali się symboliką, nie tylko wypalali narzędzia, ale też używali pierwszych barwników. Umieli więc docenić piękno. Może to właśnie oni pierwsi postanowili opuścić rdzenny kontynent? Świadomi swoich umiejętności, przekonani, że dadzą sobie radę?
Ale wróćmy do Kyle Browna. Żeby potwierdzić swoją hipotezę, włożył do wykopanego dołka kilka kawałków zwykłego silkretu, zasypał go piaskiem i rozpalił na powierzchni duży ogień. Następnego dnia odkopał kamienie. To było to. W jego ręku niegdyś żółto-szary silkret mienił się teraz na czerwono. Jego powierzchnia pobłyskiwała.
Wyglądał tak samo jak kawałek, który znalazł wcześniej w popiele. Z tego materiału wreszcie udało się archeologom stworzyć współczesne kopie narzędzi, które zostawili po sobie nasi przodkowie.
Gazeta Wyborcza