W samolocie jak w kabinie rtg.
Katalog znalezionych hasełArchiwum
- Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
- Google Earth pokazało największe cmentarzysko samolotów
- Stare samoloty jako łodzie i Eyjafjallajökull nie straszny
- Uroczystości związane z tragedią samolotu prezydenckiego
- USAF potwierdza na zdjęciach jest nowy samolot
- Puffin - mały elektryczny samolot od NASA
- Elektro-miotacze w amerykańskich samolotach?
- Podwodny samolot Richarda Bransona
- Pierwszy samolot z silnikiem elektrycznym
- Zaprezentowano prototyp zabójczego samolotu
- AF1 i inne samoloty
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- miniorki.keep.pl
Moje najwiÄksze skarby i opowieĹci prosto z mojego
Naukowcy z Florydzkiego Instytutu Technologii, Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz i Uniwersytetu Florydzkiego podkreślają, że w USA pioruny trafiają w samoloty linii lotniczych raz bądź dwa razy do roku. Nie wiemy, jak często samolot znajduje się dokładnie w takim miejscu, by otrzymać wysoką dawkę promieniowania. Sądzimy, że zdarza się to bardzo rzadko, ale potrzeba kolejnych badań, by ostatecznie wyjaśnić tę kwestię – wyjaśnia prof. Joe Dwyer.

Badacze nie przeprowadzali pomiarów na pokładach samolotów. Zamiast tego posłużyli się danymi z satelitów i modelami komputerowymi. Dzięki satelitom w oszacowaniach ujęto TGF, które biorą początek w burzach z piorunami, występujących na wysokościach zarezerwowanych dla pasażerskich odrzutowców. W analizach uwzględniono też pomiary promieniowania rentgenowskiego i gamma, przeprowadzane przy gruncie po uderzeniu naturalnego pioruna i po sztucznym wywołaniu wyładowania po wystrzeleniu w chmurę racy z drutem. Naukowcy sądzą, że pioruny i TGF są powiązanymi zjawiskami, ponieważ obu towarzyszy emitowanie wysokich dawek promieniowania rtg. i γ oraz wyraźny rozbłysk światła.
Amerykanie uważają, że wokół rozbłysków na obszarze boiska futbolowego promieniowanie jest na tyle wysokie, by osiągnąć biologicznie istotny poziom. Jeśli samolot znajdzie się gdzieś w pobliżu, wszyscy na pokładzie w ciągu mniej niż jednej milisekundy otrzymają dawkę 10 remów, a to maksymalna dawka ekspozycji na promieniowanie, uznawana za bezpieczną w ciągu całego życia człowieka. Stanowi odpowiednik 400 prześwietleń klatki piersiowej, trzech skanów tomografem komputerowym lub 7500 godzin lotu w normalnych warunkach (wszyscy pasażerowie są narażeni na lekko podwyższony poziom promieniowania kosmicznego).
Choć intensywne ziemskie błyski gamma powstają co pewien czas podczas burzy, szansa na bezpośrednie uderzenie przez nie jest mała – zaznacza prof. David Smith, fizyk z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz. Naukowcy zwracają też uwagę na fakt, że piloci unikają lotów przez burze, a to dodatkowo ogranicza prawdopodobieństwo napromieniowania.
kopalniawiedzy.pl